niedziela, 15 maja 2016

Can You Feel It 2

Następnego dnia od rana chodziłam cała w skowronkach. Było to spowodowane odwiedzinami Michaela. Nie chodziło o to że był sławny. Po prostu nie pamiętam kiedy ostatnio ktokolwiek mnie odwiedził. Było to dawno, zanim tata zaczął pić, a mama... zanim to wszystko się zaczęło. 
Wyszłam ze swojego pokoju i skierowałam się prosto do kuchni, po której już krzątał się dziadek. Często nocowałam u niego i dzisiaj był jeden z takich dni. 
-Dziadku, pomóc ci? - powiedziałam stojąc w drzwiach. Kiedy usłyszał mój głos aż podskoczył. 
-Boże, dziecko drogie czy ty chcesz żebym zawału dostał? Ile razy już ci mówiłem żebyś się tak nie skradała 
-Przepraszam nie chciałam cię wystraszyć -  zaśmiałam się pod nosem - To pomóc ci w czymś? 
-Nie trzeba już kończę - popatrzył na mnie przez chwilę - A tobie co dzisiaj tak wesoło? 
-No bo.... - zaczęłam niepewnie - Dzisiaj przyjdzie do mnie kolega pomóc mi z fizyki 
-Kolega? Który? 
-Michael... Niedawno się tutaj przeprowadził i od dzisiaj chodzi ze mną do klasy. Słyszał jak wychowawczyni mówiła, że mogę nie przejść z fizyki i zaproponował mi pomoc - Dziadek wrócił do robienia obiadu. 
-Powiedziałaś mu? - zapytał nalewając mi zupy na talerz. 
-O czym? - Nie wiedziałam o co mu chodzi. Popatrzył na mnie przez chwilę i usiadł po drugiej stronie stołu
-O rodzicach - spuściłam głowę i zaprzeczyłam. 
-Nie mogę... Boję się że jeśli mu powiem to tak jak wszyscy inni będzie omijał mnie szerokim łukiem 
-Rozumiem, że się boisz, ale chyba nie będzie lepiej gdy dowie się tego od innych? - W tym momencie usłyszałam dzwonek do drzwi. 
-To pewnie on, pójdę otworzyć - Wstałam od stołu i poszłam otworzyć. Jak się spodziewałam przed drzwiami stał uśmiechnięty Michael. 
-Hej - przywitał się
-Cześć, wejdź - Zrobiłam mu miejsce w drzwiach. W tym momencie z kuchni wyszedł dziadek. 
-Dzień Dobry - Chłopak przywitał się z dziadkiem. 
-Dzień dobry - odpowiedział po czym zwrócił się do mnie - Rebbie ja wychodzę do sklepu, będę za jakieś pół godziny. - Wyminął nas i wyszedł. 
-Może chcesz się czegoś napić? - spytałam nie wiedząc jak zacząć rozmowę
-Soku pomarańczowego, jeśli to nie problem - uśmiechnął się 
-Jasne - odwzajemniłam uśmiech - Zaczekaj w tamtym pokoju - Wskazałam na pokój w którym nocowałam. Obserwowałam jak znika w drzwiach i poszłam do kuchni po sok. Nalałam go do dwóch szklanek. Wzięłam też miskę i nasypałam do niej ciastek. Kiedy miałam już wszystko gotowe poszłam do pokoju. Zdziwiłam się, kiedy zobaczyłam Michaela przeglądającego mój zeszyt z rysunkami. Stał odwrócony tyłem do drzwi. Przeglądanie moich bazgrołów tak go wciągnęło, że  nawet nie zauważył, że nie jest już sam. Cicho odłożyłam wszystko na stolik i podeszłam do niego. 
-Buu! - Chciałam go wystraszyć i chyba mi się udało, bo aż podskoczył, wypuszczając z rąk notatnik. 
-Rebecca! Ale mnie wystraszyłaś - krzyknął, a ja zaczęłam się z niego śmiać. 
-To za grzebanie w moich rzeczach - Jego wyraz twarzy momentalnie się zmienił, co doprowadziło mnie do tego, że ze śmiechu leżałam na podłodze 
-Eee... Ja... - zaczął się tłumaczyć 
-Szkoda że teraz siebie nie widzisz - przerwałam mu. Już powoli się uspokajałam - Nie tłumacz się już, mieliśmy się uczyć - Usiadłam na łóżku i poklepałam miejsce obok siebie. - Będziesz tam tak stał czy usiądziesz? - zachichotałam, na co on jakby się ocknął i usiadł obok mnie. 
-Więc to trzeba podzielić przez to, a potem odjąć? - po godzinie nauki i tłumaczenia zaczynałam powoli wszystko rozumieć. 
-Dokładnie, a później podstawiasz do wzoru, rozumiesz? 
-Tak, dziękuję 
-Nie ma za co. Wiesz może która godzina? 
-Dochodzi 18 
-Już będę musiał się zbierać - zauważyłam że posmutniał.  
-Stało się coś? - wypaliłam bez większego zastanowienia
-Nie nic... tylko nie chcę jeszcze wracać 
-Może zostań jeszcze na chwilę? 
-Nie mogę mam próby. I tak jestem już spóźniony 
-Rozumiem - Odprowadziłam go do drzwi. W tym momencie z salonu wyszedł dziadek.
-Rebbie idziesz już? - Spytał.
-Tak właśnie miałam wychodzić 
-Przekaż mamie żeby jutro do mnie przyszła 
-Dobrze przekaże - Michael ze zdziwieniem przyglądał się sytuacji. 
-Gdzie idziesz? -  No tak zapomniałam mu powiedzieć że tutaj nie mieszka.
-Do domu - popatrzył na mnie zdziwionym wzrokiem i już miał coś powiedzieć ale nie dałam mu dojść do słowa - Mieszkam kilka domów dalej, przychodzę do dziadka, bo.. rodzice pracują - wymyśliłam na poczekaniu. 
-Podprowadzić cię? - spytał, kiedy ubierałam buty 
-A nie spieszysz się na próbę? - spytałam na co tylko machnął ręką
-I tak już jestem spóźniony więc kilka minut w te, czy we wte mnie nie zbawi 
-Dobrze, po prostu nie chcę żebyś miał później problemy 
-Nie martw się - uśmiechnął się - Gotowa? - Wyszliśmy z domu. Na dworze było już ciemno, bo była późna jesień, do tego wiał chłodny wiatr. Na szczęście mieszkałam blisko więc droga do domu nie zajęła nam dużo czasu. 
-To tutaj - powiedziałam, kiedy doszliśmy na miejsce 
-No to do poniedziałku 
-Do zobaczenia. I jeszcze raz dziękuję 
-Nie ma za co. Narazie! - patrzyłam jak znika w ciemności. Weszłam do domu. Już od progu uderzył mnie zapach alkoholu zmieszanego z dymem papierosowym. Poszłam poszukać mamy, jednak jej ani taty nie było.  Nie przejęłam się tym zbytnio, bo rzadko kiedy zdarzało się abym zastała ich w domu. Zrobiłam sobie kolacje i poszłam do pokoju. Zaświeciłam małą lampkę i usiadłam przy stoliku, biorąc do ręki książkę... 

sobota, 7 maja 2016

Can You Feel It 1

Dzisiaj, gdy tylko weszła do szkoły moją uwagę przykuło zgromadzenie uczniów. Podeszłam aby zobaczyć co się dzieje, ale przez całe zamieszanie i rozpychających się ludzi nie mogłam nic zobaczyć.
-Ej co się dzieje? - spytałam jedną z dziewczyn. 
-Ty nic nie wiesz?! - Popatrzyła na mnie zdziwiona z szeroko otwartymi oczami - Nie dawno przeprowadzili się tutaj Jacksonowie! I będą chodzić z nami do szkoły! To znaczy już chodzą! - Mówiła podnieconym głosem, plątając się w wypowiadanych słowach. 
No to już wszystko jasne. Od kilku tygodni było głośno  o tym, że sławni bracia Jacksonowie mają chodzić tutaj do szkoły. Wszyscy rajcowali się tym faktem...Wszyscy oprócz mnie. Nie obchodziło mnie, że jakieś zapatrzone w siebie gwiazdki, widzące tylko czubek własnego nosa będą chodzić ze mną do jednej szkoły. Jedyną rzeczą, jaka mnie zastanawiała to to dlaczego wybrali publiczną szkołę, a nie prywatną. Przecież reakcja uczniów na ich obecność była do przewidzenia. No chyba że lubią być w centrum zainteresowania, atakowani przez tabuny ludzi...
Moje przemyślenia na temat Jacksonów przerwał dzwonek na lekcję. Pierwszą lekcją była fizyka, której nie znosiłam. Mimo, że uczyła jej moja wychowawczyni, która nie była taka zła, nic nie mogłam zrozumieć z tego przedmiotu. Weszłam do sali, w której już czekała nauczycielka.
-Dzień dobry - przywitałam się i poszłam usiąść na swoim miejscu. Zauważyłam, że wszyscy zachowywali się jakoś inaczej, a wychowawczyni nerwowo spoglądała na zegarek. Rozejrzałam się po sali, ale nikogo nie brakowało. Wtedy drzwi się otworzyły i spojrzałam w tamtą stronę. Przed nami stał chłopak o ciemnej karnacji z fryzurą afro. Poznałam, że to jeden z braci Jacksonów. 
-Moi drodzy - zaczęła nauczycielka - Jak widzicie mamy nowego kolegę w klasie. To jest Michael Jackson, mam nadzieję, że pomożecie mu odnaleźć się w nowym środowisku. - Skończyła mówić, ale nikt nie wydawał się jej słuchać. Wszyscy wpatrywali się w nowego ucznia jak w ósmy cud świata, tylko ja kartkowałam zeszyt próbując przypomnieć sobie cokolwiek z ostatniej lekcji.-Znajdź sobie miejsce. - Pani Clark zwróciła się ponownie do chłopaka. I po tych słowach w klasie zrobiło się tak głośno, że nikt nie zwracał uwagi na nauczycielkę, która próbowała jakoś uspokoić uczniów. Jednak bez skutku. Jedni próbowali przekrzyczeć innych i przekonać Jacksona, aby usiadł z nimi. Ja tylko zaśmiałam się pod nosem nie rozumiejąc, jak jedna osoba może wywołać takie zamieszanie. Próbowałam dalej powtarzać te przeklęte wzory, ale w takim huku nie dało się skupić.
-Przepraszam wolne? - Usłyszałam głos nade mną. Podniosłam wzrok z nad zeszytu aby zobaczyć kto to. Jakież było moje zaskoczenie, gdy przede mną stał obiekt westchnień dziewczyn z całej szkoły i winowajca całego zamieszania.
-Yyy...jasne siadaj - zajął miejsce obok mnie. Nagle w klasie zrobiła się cisza jak makiem zasiał, a ja poczułam na sobie spojrzenia całej klasy. W szczególności dziewczyn, które wyglądały jakby chciały zabić mnie samym wzrokiem.Jednak całkowicie to zignorowałam i wróciłam do powtarzania wzorów. Modliłam się żeby mnie nie zapytała, ale jak już mieć "szczęście" to na całego.
-Do odpowiedzi poproszę....numer 7 Rebecca -Wzięłam zeszyt i wyszłam na środek sali. Regułki poszły nie najgorzej, ale przydałoby się jeszcze umieć wykorzystać je w praktyce. - Dostateczny na szynach, wracaj do ławki. Reszta lekcji minęła spokojnie. Gdy zadzwonił dzwonek wszyscy pospiesznie opuścili klasę. Miałam już wychodzić, kiedy nauczycielka poprosiła mnie abym została.
-O co chodzi? - spytałam, chociaż podejrzewałam.
-Wiem jaka jest sytuacja u ciebie w domu - zaczęła - Nie chciałam tego mówić przy całej klasie, ale jeśli nie poprawisz ocen z fizyki możesz nie przejść do następnej klasy. - Dziecko drogie, naprawdę chciałabym ci pomóc, ale nie wiem już jak. Może jakieś korepetycje? Poproś kogoś żeby ci pomógł.
-Dobrze - odpowiedziałam potulnie
-Możesz już iść - wyszłam z sali. Twierdzi, że wie jaka jest u mnie sytuacja. To powinna równie dobrze zdawać sobie sprawę z tego, że wie o tym cała szkoła. Każdy wie, że moja matka jest....jakby to ładnie ująć, kobietą lekkich obyczajów, o ojciec całymi dniami pije. Nikt nie chce ze mną rozmawiać, a co dopiero przyjść.
Poszłam pod sale w której odbywała się kolejna lekcja. Tym razem był to jeden z moich ulubionych przedmiotów, czyli biologia. Marzyłam o zostaniu w przyszłości lekarzem i pomaganiu ludziom. Jednak było to marzenie niemożliwe do spełnienia. Zadzwonił dzwonek na lekcję i weszliśmy do sali. Mimo próśb dziewczyn po raz kolejny Michael usiadł ze mną. Ku mojemu zdziwieniu powtarzało się to na wszystkich innych lekcjach. Po skończonych zajęciach wyszłam ze szkoły i ruszyłam drogą powrotną do domu. Jednak nie zaszłam daleko, kiedy usłyszałam za sobą wołanie.
-Zaczekaj! - Odwróciłam się, aby sprawdzić kto to. Okazało się, że za mną biegł Michael. Przez chwilę zastanawiałam się czy to nie jakiś żart, ale zaczekałam na niego. - Też idę w tą stronę, może mógłbym ci trochę potowarzyszyć?
-Jeśli chcesz - Odpowiedziałam, obojętnie wzruszając ramionami.
-Jakbym nie chciał to bym nie pytał
-No dobrze, chodźmy - ruszyliśmy w dalszą drogę. Postanowiłam, że pójdę do dziadka, który mieszkał bliżej. Odwiedzałam go zazwyczaj po szkole, gdy nie miałam ochoty wracać do domu. Nie chciałam słuchać jak pijany ojciec klnie na cały świat, a matka...
-Słyszałem, że potrzebujesz pomocy z fizyki - moje rozmyślania przerwał głos Michaela .
-Skąd wiesz? - spytałam podejrzliwie
-Nie podsłuchiwałem, żeby nie było - spojrzał na mnie - ale siedziałem pod salą, a że nasza wychowawczyni ma dość donośny głos to słyszałem co mówiła - posłał mi delikatny uśmiech, który niepewnie odwzajemniłam - I tak pomyślałem, że może mógłbym ci jakoś pomóc?
-Mówisz poważnie? - nie mogłam uwierzyć w to co słyszę.
-Jak najbardziej, więc? Jutro sobota jeśli nie masz żadnych planów mógłbym wpaść cię trochę pouczyć?
-Ok - Zgodziłam się -To tutaj - powiedziałam, kiedy zatrzymaliśmy się przed domem mojego dziadka
-Będziesz miała czas jutro o 16?
-Raczej tak
-To jesteśmy umówieni - zaśmiał się - To do zobaczenia - Zniknął w domu po drugiej stronie ulicy.















wtorek, 26 kwietnia 2016

Witajcie!

Witam was na moim pierwszym blogu :) Będę tutaj pisać ciąg dalszy opowiadania, które pisałam na wattpadzie pod pseudonimem alexa2344. Jest to opowiadanie wymyślone przeze mnie i wiele rzeczy z życia Michaela może nie zgadzać się z prawdą. W najbliższym czasie wstawię tutaj części opowiadania, które znajdują się aktualnie na wattpadzie ;)

Więc może tak na dobry początek opowiem moją historię związaną z tym jak zostałam fanką Michaela.

Więc zacznijmy od tego, że o istnieniu osoby takiej jak Michael Jackson wiedziałam chyba od zawsze, jednak były to głównie plotki rozprzestrzeniane przez media, które chyba wszyscy dobrze znacie, więc nie miałam o nim dobrego zdania. Moje nastawienie zmieniło się dopiero, kiedy założyli mi internet (a była to 5 klasa podstawówki xD). Wtedy to z ciekawości sprawdziłam co ten Michael Jackson tworzył i dlaczego nazywają go Królem Popu. I pierwszą piosenką na jaką trafiłam była ,,Earth Song",  której zakochałam się od pierwszego usłyszenia. Przez pewien czas słuchałam ją na okrągło (i nawet planowałam zaśpiewać ją na konkursie piosenki obcojęzycznej, ale jednak nie wypaliło bo konkurs się nie odbył), ale żeby nie było zbyt pięknie tak od razu nie zostałam fanką Michaela, bo po kilu miesiącach przestałam go całkowicie słuchać. I nie wracałam do jego piosenek aż do klasy I gimnazjum, kiedy to jadąc autem w radiu usłyszałam ,,Black or white". Piosenka mi się spodobała i wiedziałam kto ją śpiewa, ale nie znałam tytułu, więc gdy tylko wróciłam do domu zaczęłam poszukiwania. Zanim ją znalazłam przesłuchałam jeszcze kilka innych piosenek (m.in. moją ukochaną ,,Earth Song" ♥), które mi się spodobały. Później zaczęłam sprawdzać tłumaczenie piosenek i przy większości siedziałam z rozdziawioną buzią, bo to było zaskoczenie, że osoba, którą do tej pory uważałam za dziwaka, który miał setki operacji plastycznych i się wybielał, pisała takie teksty. Więc i to musiałam sprawdzić. Zaczęłam szukać informacji na jego temat, czytałam i oglądałam wszystko co wpadło mi w ręce zaczynając od wikipedii kończąc na wywiadach. I tak oto Michael stał się moim idolem i minęło od tego czasu już 3 lata, może to nie jest kto wie jak długo, ale myślę że aby zrozumieć niektóre rzeczy musiałam dorosnąć. Mimo tego, że wszyscy mi mówili i ciągle mówią, że Michael mi się kiedyś znudzi jak narazie się na to nie zapowiada i mam nadzieję że nigdy to nie nastąpi.

A teraz zapraszam na krótkie wprowadzenie :)
***
Rebecca jest to dziewczyna, która nie ma łatwego życia. Z powodu tego co robią jej rodzice nie ma przyjaciół a w szkole jest wyśmiewana i szykanowana przez rówieśników. Jedyną osobą, która ją wspiera, i której ufa bezgranicznie jest jej dziadek. Jej życie zmienia się, gdy na jej drodze staje jedna osoba.... Czy po tym wszystkim będzie w stanie jej zaufać? Czy w końcu jej życie zmieni się na lepsze? Czy zyska przyjaciela? Czy ta przyjaźń będzie prawdziwa? Czy przetrwa? A może.....zamieni się w coś więcej?
***